W niedzielę 2 marca w krakowskim klubie ?Loch Ness? (ul. Warszawska 15) zagra zespół Buldog. Rozmawialiśmy z jego liderem ? basistą Piotrem Wieteską.
- Większość młodych ludzi, którzy marzą o graniu rocka chwyta przeważnie za gitarę. Jak to się stało, że Ty sięgnąłeś akurat po bas?
- Z dość prozaicznej przyczyny - na basie można było łatwiej i szybciej nauczyć się grać.
- W Twojej grze słychać do dziś wyraźny wpływ stylu gry J.J. Burnela. Czy to znaczy, że uczyłeś się grać na basie z pierwszych płyt Stranglersów?
- Nie, kiedy zaczynałem, gra Burnela była dla mnie czymś kompletnie nieosiągalnym. Oczywiście, byłem nią zachwycony, ale na długo moja umiejętność jej podrabiania zatrzymała się na pochodzie basu z utworu ?Peaches?. Od zawsze chciałem nauczyć się natomiast partii Burnela z ?Nice?n?Sleazy?, ale dopiero w Buldogu na poważnie się do tego zmobilizowałem. W efekcie nagraliśmy tę piosenkę z polskim tekstem.
- Kto dzisiaj jest Twoim basowym autorytetem ?
- Na początku uczyłem się grać słuchając Jah Wobble?a z Public Image LTD. Do tej pory jest on zresztą jednym z moich ulubionych basistów. Dodałbym tu jeszcze Astona ?Family Man? Barreta oraz Daryla Jonesa - szczególnie z okresu jego współpracy z Milesem Davisem.
- Wraz z Kazikiem Staszewskim tworzyłeś pierwszy skład Kultu. Jak się poznaliście?
- W latach 1978-1979 pojawiła się w Warszawie pierwsza załoga punkowa. W tym czasie okazją do nawiązania nowych kontaktów był przede wszystkim jarmark perski przy ulicy Wolumen, gdzie handlowano płytami. I pewnej niedzieli pojawił się tam wysoki blondyn w żółtym T-shircie, na którym miał napisane flamastrem ?Świat należy do młodzieży?. Pod ręką trzymał kilka płyt ? chyba Sex Pistols i Ramones. Wtedy, jak ktoś miał jakąkolwiek płytę punkową, to znajomość rozpoczynała się momentalnie. Po giełdzie z dwoma kolegami wylądowaliśmy więc u Kazika w domu, a potem zaczęliśmy pożyczać sobie płyty.&pl_160;I tak to się zaczęło.
- Dlaczego zrezygnowałeś z grania w zespole przed zarejestrowaniem przez Kult debiutanckiego albumu?
- Bo postanowiłem wtedy swój cały wolny czas poświęcić na służenie Bogu.
- Kult odniósł potem ogromny sukces. Nigdy nie żałowałeś swej decyzji?
- Po wielu latach trochę tak.
- Muzyka Kultu bez Twojego basu poszła w nieco innym kierunku ? jak to odbierałeś?
- Gdybym nie odszedł, to Kult pewnie nie byłby typowo rockowym zespołem, a Kazik być może nie nagrałby solowej płyty rapowej. W tamtym czasie obaj zasłuchiwaliśmy się bowiem w rapie ? Sugarhill Gangu, Whodinim czy Grand Master Flashu. I jest bardzo prawdopodobne, że wspólnie realizowalibyśmy te nasze nowe fascynacje w ramach Kultu. Śladem tego jest kawałek ?Nowonarodzeni myślą trochę inaczej? z 1984 roku ? pierwszy rapowy numer w historii polskiej muzyki. Ukazał się on potem na płycie ?Posłuchaj to do ciebie? jako ?Narodzeni na nowo? ? tylko, że ja grałem inny pochód basowy niż ten, który został potem nagrany przez mojego następcę ? ?Jeżyka?. Ale reasumując, chyba dobrze się stało, że odszedłem z Kultu, bo dzięki temu postała chociażby słynna ?Polska? ? kompozycja ?Jeżyka?.
- Kilka Twoich utworów trafiło potem na płytę ?Melassa? Kazika. Dlaczego nie wykorzystałeś tych kompozycji, aby powołać do życia własną grupę i wykonać je razem z nią?
- Z powodu braku czasu. Założenie zespołu wymaga na początku dużo pracy. Ja nie grałem od wielu lat, wykazywałem duże braki warsztatowe (zresztą uważam, że dalej je mam), nie miałem na oku nikogo sensownego. A do tego, aby jako tako to brzmiało - potrzeba było wielu prób. Poza tym... chyba nie nadszedł wtedy jeszcze odpowiedni czas.
- Czy menadżerowanie Kultu i Kazika nie frustrowało Cię jako człowieka o duszy artysty?
- Trochę tak. Szczerze przyznając, menadżerowanie nie jest moim szczytem marzeń. Największą frajdę sprawia mi tworzenie i granie muzyki. Ale nie ma co narzekać. Jako manadżer Kultu i Kazika też jestem blisko muzyki i mogę czasem na tym polu trochę poszaleć.
- W końcu założyłeś jednak własny zespół ? Buldoga.&pl_160;
- Kazik przy okazji nagrywania solowej płyty ?41? zarządził trzymiesięczna przerwę w koncertach. Wtedy pojawiło się więcej&pl_160;wolnego czasu, postanowiłem więc spróbować pobawić się w muzykowanie. Umówiliśmy się z technicznym Kultu - Wojtkiem Jabłońskim - na wspólne brzdąkanie. On pukał w bębny, a ja sobie basowałem. Później Wojtek zaproponował Adasia Swęderę, a ja ściągnąłem Syna Stanisława. I tak się zaczęło.
- Od razu zdecydowałeś się zaprosić Kazika do pełnienia funkcji wokalisty?
- Tak, jakoś nikogo innego nie mogłem sobie wyobrazić w tej roli. Ale gdyby on odmówił, to miałem w głowie jakiś tam plan awaryjny. Na szczęście się zgodził.
- Muzyka Buldoga z jednej strony nawiązuje do nowej fali, a z drugiej słuchać w niej nowinki elektroniczne czy didżejskie skrecze. Skąd pomysł na zestawienie takich brzmień?
- Bo ja lubię różne rzeczy - zarówno post-punkowe, jak i hip-hop, skrecze, sample, reggae, funk, wiolonczelę, Chopina ? nie mam żadnych ograniczeń. Kręcą mnie różne dźwięki.
- Buldog miał być projektem studyjnym. Jak to się stało, że dziś regularnie występujecie?
- W zeszłym roku pojawił się pomysł, aby zagrać jeden koncert i uświetnić nim rozdanie ?Kazelotów? - nagród, jakie przyznają forumowicze z internetowych stron Kultu, Kazika i Buldoga. Koncert na tyle przypadł do gustu publiczności, jak i nam samym, że dwóch zespołowych antagonistów grania koncertów ? zmieniło swoje zdanie. W związku z tym, krajowe sceny stanęły przed Buldogiem otworem.
- Jak widzisz przyszłość Buldoga ? będzie druga płyta?
- Takie mamy plany, tylko cały czas czekamy, aż Kult nagra swój nowy album. Na razie Kazik musi napisać teksty na tę płytę. Więc grzecznie czekamy. No, chyba, że cierpliwość nam się wreszcie skończy...
Rozmawiał Paweł Gzyl